Dzień jak co dzień. Wstałem dzisiaj niezwykle wcześnie, w końcu "Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje" :).
Niebo było przepiękne. To był znak, że dziś, właśnie dziś dostane,
jak dla mnie, najcenniejszy skarb. Myślę, że na to zasłużyłem, przez
całe me istnienie godnie służyłem Bogu. Nagle... usłyszałem znajomy
głos...: "Duszo...duszo.". To był Bóg! On mnie wołał! Tak, na pewno do
mnie! Szybko do Niego przybyłem. Spojrzałem i powiedział: "Duszo, dziś
zastanawiałem się, czy ktoś z was zasłużył, aby zstąpił na ziemię, a
następnie do ciała człowieka, który dokona w swoim żywocie coś, który
normalny śmiertelnik by nie uczynił. Tak, Ty duszo zasłużyłeś na to.
Dziś nastąpił ten dzień, na który tak długo czekałeś. Ześle Cię na
ziemie i przybierzesz postać chłopca. A imię Twoje będzie Lauri"

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz